O wielkich reklamowych aferach TVP

ROZPĘTAŁA SIĘ BURZA. Marzena Rogalska wzięła udział w Reklamie Biedronki, Tomasz Lis w reklamie Powerade, a Maciej Kurzajewski w reklamie PKO BP "O co tu biega?". Jest źle, dziennikarze zostali zawieszeni i mówi o nich cała Polska.



Generalnie to osoba publiczna pracująca w TVP (taki dziennikarz czy komentator właśnie) nie może brać udziału w reklamach komercyjnych, bo TVP nie jest stacją komercyjną. W przeciwnym razie może to nadszarpnąć wizerunek stacji. Wiem o tym nawet ja, choć pracą w telewizji się nigdy nie interesowałam, podobnie jak ich regulaminy również nigdy nie wpadły mi w ręce. Wiadomo także, że jak ktoś ma kasę, to chce tej kasy mieć jeszcze więcej, bo przecież każdy lubi pieniądze, a duże pieniądze są lepsze niż małe. No i właśnie te trzy gwiazdy TVP wymienione w nagłówku postanowiły pójść o krok dalej, wzięły udział w reklamach, licząc, że nikt nic nie zauważy, a nawet jeśli, to że temat zostanie olany. Nic bardziej mylnego. Kurzajewskiemu nie pomogła szczytna akcja, jaką się zasłaniał podczas poważnych rozmów, a Lisowi nie pomógł fakt, że to była jedynie "kryptoreklama". Wyszła delikatna lipa, pudelek donosi, że przez Rogalską zawieszony zostanie także jej współprowadzący w PnŚ, no bo przecież sam programu prowadzić nie będzie. Na media2.pl jest uzasadnienie "Dziennikarzowi nie wolno zajmować się akwizycją reklam, ani występować w programach reklamowych. Komisja Etyki podkreśla, że od wymienionej zasady nie ma wyjątków". Przypominam, że jakiś czas temu Monika Richardson reklamowała kawę, również została zawieszona, jednak szybko wróciła. Czy powinno to być takie proste? Moim zdaniem nie. W pierwszej z brzegu wziętej korporacji za złamanie ważnej zasady, zostałoby się wywalonym bez żalu. A tu? Można trzepać kasę i pójść na "przymusowy urlop", pojechać sobie za pieniądze z reklamy na wakacje i wrócić z powrotem do pracy w TVP. No bajka, mogłabym żyć podobnie. 
Ci dziennikarze / prezenterzy zachowali się beznadziejnie. Zachłysnęli się kasą, sławą i myślą, że nic im nie grozi. My płacimy abonament, który wpada do ich kieszeni, a oni jeszcze sobie grają w reklamach. Ciężko traktować poważnie osoby publiczne, które nie traktują poważnie nas. A co Wy o tym myślicie?