Czemu nie lubię podziemi

Ostatnio spotykają mnie w Warszawie przedziwne sytuacje. Okej, wiem, że zdarzają się one każdemu i nie tylko w Warszawie, ale mnie one zawsze niezmiennie zaskakują. Zapraszam do czytania i użalania się razem ze mną nad moimi beznadziejnymi przygodami.


Musicie wiedzieć, że strasznie nie lubię podziemi. To nie tak, że nie lubię i koniec.  Ten stan rzeczy ma silne, stabilne podłoże i prawdopodobnie nigdy się to nie zmieni. Często chcąc przejść punktu A do punktu B nie da się przejść inaczej niż drogą podziemną (albo się da, ale naokoło lub akurat pada, strasznie wieje, na ulicach jest pochód dinozaurów itd). Oczywiście pod sufitami, bardzo niskimi nawiasem mówiąc, zawsze są tabliczki informujące, w którym kierunku iść, ale wiecie, jak z nimi jest - nigdy się na nie nie patrzy, a jak już rzucimy na nie okiem, to i tak nie wiemy, w którym kierunku właściwie zmierzamy. Poza tym jestem kobietą, sami wiecie, jaką orientację w terenie mają kobiety (zwłaszcza, jeśli nie mamy przed sobą żadnej jasnej i dużej przestrzeni sugerującej naszego punktu pobytu).

Czasem wydaje mi się, że w podziemiach nie tylko ja głupieję. Wszyscy wiemy, że mamy ruch prawostronny, ale spójrzcie na to, kto się do tego stosuje. Nic mnie tak strasznie nie drażni, jak ludzie panoszący się w każdą stronę, wchodzący na mnie (nawet jak idę swoją stroną), mający wszystko gdzieś. Wydaje mi się wtedy, że nie widzą nikogo innego poza sobą.

Strasznie nie lubię w podziemiach (to znaczy nie tylko w podziemiach, w ogóle strasznie nie lubię) żebraków. Nie chodzi mi tu o ulicznych grajków, ale o ludzi, którzy siadają i czekają na darmową kasę. Gazeta w ręce i szukać pracy!

Ostatnio wpadła na mnie jakaś pani i zaczęła piszczeć. Bardzo się wystraszyłam, nie wiedziałam o co jej chodzi, więc poszłam dalej. Czy naprawdę nie można normalnie podejść i o coś spytać. Tamta sytuacja była przerażająca. Ludzie, ogarnijcie się trochę.

Nie lubię też ulotkarzy. Oni występują głównie na powierzchni ziemi. Wiem, że nie żebrzą i prawdopodobnie znaleźli pracę właśnie w gazecie, o której już wspomniałam, ale gdy idę spokojnie, a oni mi niemal wciskają w ręce te głupie ulotki, to mam ochotę im je wepchnąć... sami wiecie gdzie.

To tyle. Opowiedzcie, czy też nie lubicie podziemi (jeśli tak, to czemu) oraz jakie głupie lub śmieszne sytuacje ostatnio Wam się zdarzyły w Waszych miastach.