Uwaga, polecam seriale!

Postanowiłam tytułem skupić Waszą uwagę, bo jest coś, czego o mnie nie wiecie. Od zawsze nie lubiłam seriali. Uważałam, że są głupie, bezsensowne i nie rozumiałam ludzi, którzy cyklicznie zbierali się przed telewizorami / komputerami, by obejrzeć kolejny odcinek jakiegoś tasiemca. 


Serialem, który pójdzie na pierwszy ogień jest "Jak poznałem waszą matkę" (oryg. "How I met your mother"). Serial przedstawiony jest z perspektywy głównego bohatera - Teda, który opowiada swoim dzieciom o tym, jak poznał ich mamę. Historia trwa kilka sezonów, po drodze jest oczywiście wiele perypetii, komicznych zdarzeń, nieszczęść oraz przygód 5 przyjaciół. Serial nie tylko bawi, ale także często skłania do refleksji oraz zwyczajnie wzrusza. Można doszukiwać się podobieństw do kultowego serialu "Przyjaciele", jednak ja jestem w stu procentach zakochana w HIMYM. Polecam z czystym sumieniem, jeśli jeszcze nie widzieliście, to zobaczcie go koniecznie!

Kolejny serial (tym razem raczej babski) to "Plotkara" (oryg. "Gossip Girl"). Mamy tu grupę nieprzyzwoicie bogatych nastolatków, którzy głównie chodzą na bankiety, wyjeżdżają na wakacje w różne luksusowe miejsca oraz mają mnóstwo problemów natury emocjonalnej. Brzmi płytko i trochę tak jest. W pewnym momencie może nas zirytować, że każdy tu jest z każdym albo że serial ciągnie się niczym guma do żucia. Nie zmienia to jednak faktu, że natychmiastowo zakochujemy się w Blair i Chucku oraz że dopingujemy Serenie i Danowi. Miłośniczki mody zobaczą także mnóstwo cudownych, inspirujących stylizacji. Po obejrzeniu wszystkich sezonów było mi żal, że to już koniec, bo dość mocno zżyłam się z bohaterami. Osobnikom płci męskiej nie polecam, ale dziewczynom - jak najbardziej!

Koniecznie muszę Wam także polecić "Dextera". Jeśli lubicie tajemnicze klimaty, zbrodnie, zemsty oraz niespodziewane zwroty akcji - ten serial jest dla Was. Jedyne co mnie frustrowało, to sama postać Dextera niestety. Ciągle czułam, że jest jakiś bez wyrazu, że jest mistrzem jednej miny. Zero emocji, zero uczuć, ciągle to samo spojrzenie, tajemniczy, delikatny uśmiech i tyle. Da się jednak do tego przyzwyczaić, zresztą serial bardzo nadrabia klimatem oraz świetną fabułą. Polecam, serial umilił mi wiele wolnych wieczorów.

 
Ostatni z seriali, jaki oglądałam, to "Californication". Hank Moody, znany pisarz, na własne życzenie stracił miłość swojego życia i próbuje ją odzyskać (w międzyczasie sypiając z każdą dziewczyną w Stanach). Dzieje się tak przez 7 sezonów. 1 z nich jest super, drugi też, 3 całkiem, całkiem. Potem już jakoś leci, nie zwracamy za bardzo uwagi na zróżnicowanie odcinków (choć wszystkie 5 sezonów "połknęłam" niemal na raz). 6 sezon jednak to istna mordęga. Nie jestem w stanie go skończyć, bo czuję już, że powtarzają się motywy z poprzednich sezonów. Nic wymyślnego, nic oryginalnego. Mimo to polecam, bo chociaż serial może się znudzić, to jest naprawdę dobry na zresetowanie i zwyczajne odprężenie się.

 
A jakie są Wasze ulubione seriale? Czy jest coś, co możecie polecić?